Indie 2010

Michalina i Karol Konkel- Relacja Odpowiednio Przyprawiona!

Witaj na naszym blogu! Miłego podróżowania :) Misia & Karol

Daramsala/ McLeod Ganj- panorama

Daramsala/ McLeod Ganj- panorama

Dworzec w Amritsarze był mało przyjazny dla turystów. Oczywiście tylko, jeśli chodzi o język ? znaleźliśmy boks, który wyglądał jak miejsce, w którym udziela się informacji na temat przyjazdów i odjazdów autobusów. Niestety Sikh, który tam pracował nie znał angielskiego ni w ząb, co pozwoliło mi znów uwierzyć, że wreszcie moje rozmówki na coś się przydadzą. Heh, z marnym skutkiem. Indie i ich dialekty ;) Ktoś w końcu nam pomógł:

Autobus odjeżdża ze stanowiska 26 o godz. 12:20, kosztuje 140 RP. No i tak było.

Dharamsala- razem cieplej

Dharamsala- razem cieplej

Jechaliśmy siedem godzin z wieloma ludźmi, ze sprzedawcami najdziwniejszych rzeczy, którzy wpadali do autobusu, gdy tylko zwalniał na skrzyżowaniach w różnych miastach mijanych po drodze. Mandarynki ,które lokalsi nazywają Orange, winogrona, kanapki, hamburgery, soczewica z cebulką w tytce z papieru, soczek mango, gazety. Nawet mi przeszło przez myśl, by czegoś nie zjeść, ale szybko mi przeszło jak babeczka siedząca przede mną zaczęła wymiotować przez okno.

Tsuglag Khang

Tsuglag Khang

Podróże tymi autobusami zazwyczaj są długie i męczące: bo niewygodnie, ciasno, śmierdzi, głośno, szybko, niebezpiecznie?

Ale też ciekawe, różnorodne, z dużą ilością czasu na podsumowanie tego, co się już wydarzyło i na stworzenie nowych oczekiwań, na przejrzenie przewodnika, na pogadanie z mieszkańcami, na ekstremalne przeżycia podczas wyprzedzania i przesiadania się na inny autobus?

Mały pasażer w busie

Mały pasażer w busie

Na nowo musieliśmy zdefiniować sobie pojęcie jazdy autobusem. Wyprzedzanie ?na trzeciego?, ciągłe używanie klaksonu i baaardzo kozackie manewry na górskich drogach- wszystko to działo się kilka razy na minutę. Kilka razy byliśmy przekonani, że manewr wyprzedzania się nie uda, jednak zawsze okazywało się, że jakoś te trzy ciężarówki zmieszczą się wszerz drogi, co więcej, gdzieś zwykle wciśnie się też wyprzedzany motocyklista! Na jednym z zakrętów zauważyliśmy też znak ?If married, divorce to Speed? (jeśli jesteś żonaty, rozwiedź się z przekraczaniem prędkości). Niewielu kierowców brało sobie to do serca :)

Z Dharamsali trzeba wziąć jeszcze jednego busa- do wioski McLeod Ganj. To tam właśnie stacjonuje Dalaj Lama i tam znajduje się wszystko, co z nim związane. Za 14 RS dojechaliśmy późnym wieczorem do naszego celu.

Oryginały świętych ksiąg buddyjskich- uratowane z Tybetu

Oryginały świętych ksiąg buddyjskich- uratowane z Tybetu

Wspominaliśmy już że było zimno?

Wspominaliśmy już że było zimno?

Podnóże Himalajów przywitało nas deszczem, na szczęście miejsce gdzie spaliśmy było w miarę przytulne i była ciepła woda. Nie mogliśmy doczekać się kolejnego dnia, by móc zajrzeć w oczy samemu Dalajlamie.

Dalajlama lansował się akurat w USA. A u nas był poniedziałek- dzień buddyjskiego chillu. Pustki wszędzie dookoła i strumienie deszczu sprawiły, że chęć mieliśmy tylko na siedzenie w miejscu, gdzie było choć trochę cieplej niż na dworze. Niewiele było takich miejsc. Nie znaleźliśmy miejsca, w którym byłoby ogrzewanie ? ani w hotelu ani w żadnej restauracji, nie wspominając o świątyni, a ja byłam tylko w trampkach. W trampkach pośród kałuż. Było potwornie zimno.

brr

brr

Pamiątkowa fota ze śniegiem

Pamiątkowa fota ze śniegiem

Kolejny dzień, a raczej noc, przyniosła burzę śnieżną.  Nigdy czegoś takiego nie przeżyłam, błyskawice, grzmoty pośród śniegu, awarie prądu. Brrrr? Trampki już dalej nie dawały rady. Choć zrobiłam mały upgrade. 2 pary skarpetek+ reklamówka+ but + kolejna reklamówka ? choć przez chwilę dłużej było mi sucho?.

Przy herbatce. Dlaczego tu nie ma grzejników?

Przy herbatce. Dlaczego tu nie ma grzejników?

Guru Rinopcze, Padmasambhava- "Zrodzony z Lotosu"

Guru Rinopcze, Padmasambhava- "Zrodzony z Lotosu"

Muzeum historii Tybetu...

Muzeum historii Tybetu...

Zakręć jednym, a wydobędziesz moc odmówienia mantry tysiąc razy

Zakręć jednym, a wydobędziesz moc odmówienia mantry tysiąc razy

Mieliśmy szansę zwiedzić świątynie i muzeum historii narodu tybetańskiego, które mocno nami wstrząsnęło. Tsuglag Khang (główna świątynia buddyjska) jest dość niewielka, w czasie naszego pobytu nie było tam żadnej wartkiej akcji, ciekawy był jednak posąg Guru Rinopcze- większy od rozmiarów człowieka. Namgyal Monastery (siedzibę Dalaj Lamy) widzieliśmy z zewnątrz, niemożliwy był do niej dostęp. Na pocieszenie pokręciliśmy sobie tzw. prayer wheels.  Spotkaliśmy też kilku buddyjskich mnichów, którzy wydawali się nieco lepiej znosić chłód i obecność śniegu.

A ostatniego dnia zaświeciło słońce i wszystko stało się jaśniejsze i promieniało. Radością. Był to pozytywny koniec dość trudnego bytowo pobytu w McLeod- spodziewaliśmy się wyciszenia, chwili rozkminy na temat położenia Tybetańczyków. Chcieliśmy złożyć szacun robocie, jaką wykonuje Dalaj Lama. Niestety wcześniej zimno i deszcz (i śnieg!) dość skutecznie nam do uniemożliwiły. Trudno myśleć o duchowych uniesieniach, gdy w powietrzu zimno od którego nie można uciec. Trudno, widocznie chodziło o to, byśmy kiedyś jeszcze tu wrócili?


Zdążyliśmy jeszcze oddać zakupiony dwa dni wcześniej parasol- odzyskaliśmy 100RS, mając nadzieję że ochrona przed deszczem nie będzie nam już w Indiach potrzebna- zmierzaliśmy na południe, w stronę cieplejszych i bardziej słonecznych miejsc.

Polecamy w McLoad Ganj:

Drożej, bardzo smacznie i przyjemnie: o ile dobrze pamiętam, McLlo Restaurant (dwupiętrowa restauracja) przy głównym skrzyżowaniu

Tanio i dobrze:  Chusum

 

You can leave a response, or trackback from your own site.

One Response to “08 Świętobliwa Dharamsala. Zmrożone uniesienia.”

  1. Grazyna pisze:

    Witam Pani Michalino, znalazłam Panią tutaj;-)
    Piękne wspomnienia, i przyznam, że zazdroszczę troszkę tych zdjęć u Dalai Lamy. Ja nie mam ani jednego, jakoś nie mieliśmy odwagi robić…
    Pozdrawiam, Grazyna
    Czy słychać już coś o sympozjum międzykulturowym?

Leave a Reply