Indie 2010

Michalina i Karol Konkel- Relacja Odpowiednio Przyprawiona!

Witaj na naszym blogu! Miłego podróżowania :) Misia & Karol

Service always with smile!

Service always with smile!

Następnego dnia rankiem udaliśmy się już do Saraya, do rodziców naszego przyjaciela- Ebrahima, którego poznałem 6 lat temu, podczas dziekanki- gdy zarabiałem kasę na wyjazd do Nowej Zelandii. Znajomość przetrwała do dziś, dzięki czemu mogliśmy odwiedzić miejsce, w którym urodzili się jego rodzice.

Pociągiem dotarliśmy do miejscowości Surat ? byliśmy tam o 5 nad ranem, skąd pojechaliśmy do Navsari pociągiem podmiejskim. Stamtąd odebrał nas tata Ibby?ego i zawiózł do wioseczki, jaką okazała się Saraya.

W drodze do Saraya

W drodze do Saraya

Hej mister, gdzie twój tornister?

Hej mister, gdzie twój tornister?

Pobyt w małej wiosce był bardzo relaksujący. Oglądaliśmy powoli dojrzewające mango, jedliśmy świeżo złowione kalmary, po raz pierwszy miałem okazję wsiąść na motor i nawet poczułem się pewnie :) Zostaliśmy przedstawieni lokalnemu Imamowi, później pojechaliśmy do katolickiej parafii, gdzie miałem okazję pograć na bębnach. Zarówno muzułmański Imam jak i katolicki ksiądz szczerze nam pobłogosławili. Wcześniej, na weselu w Panna błogosławił nas też hinduski wujek pana młodego, więc wygląda na to, że na górze- u szefów różnego rodzaju mamy już wtyki!

Jedna z sąsiadek; Saraya

Jedna z sąsiadek; Saraya

Trzy zadymiarskie siostry. Przed wyjazdem do Mumbai.

Trzy zadymiarskie siostry. Przed wyjazdem do Mumbai.

Gospodarz domu, w którym mieszkaliśmy, był osobą bardzo szanowaną- stąd znajomości z duchownymi i innymi ważnymi osobami. W domu była też służba- traktowana bardzo fair i bez napinki. Dowiedzieliśmy się, co szokujące, że pan który cały rok pilnuje domu, i śpi w jego otoczeniu, za swoją robotę dostaje 300 rupii (18pln) miesięcznie! Ktoś z Was narzeka może na zarobki? ;)

Jammin' w parafii katolickiej!

Jammin' w parafii katolickiej!

Dla mnie sporym highlightem było jedzenie- przygotowywane domowymi sposobami curry, wypaśne tandoori chicken i tikka masala. Kilka lat temu, będą w Anglii zakochałem się w Indian jedzeniu. I teraz przyszła chwila, że dane nam było wcinać te cudowne dania w miejscu, skąd pochodzą. YEAH!!! Zdziwiłem się też, gdy ? zgodnie z nawykiem- po wypiciu napoju z plastikowej butelki, zgniotłem ją, co by na recykling poszła. Na to pani domu mówi- dlaczego ją zgniotłeś? Przecież butelka ma iść na recykling. To znaczy że damy ją komuś, kto jej potrzebuje i będzie jej używał. A jak przestanie być potrzebna, to butelka powędruje do kolejnej osoby, która będzie z niej korzystać. No i znowu okazałem się być lamerem- tym razem recyklingowym.

U sąsiadów, luźna weranda

U sąsiadów, luźna weranda

Ciekawym wydarzeniem była również wizyta znachora w domu, gdzie mieszkaliśmy. Pan doktor regularnie wpadał, by zbadać gospodarzy, my też poddaliśmy się diagnozie. A wyglądała ona tak: facet najpierw masował moją dłoń, rozmasowywał palce, potem złapał za kawałek skóry przed moim nadgarstkiem i zaczął medytować. Po chwili ?wsłuchiwania się? w mój organizm spytał, czy nie mam jakichś problemów z katarem (mam). Powiedział że poza tym, wskaźniki mam na odpowiednim poziomie i nie ma się co napinać. Misia też była w porządeczku. Ale gdyby było trzeba- doktor mógł skomponować leki na dolegliwości- całkowicie zrobione z ziół. Usłyszeliśmy że ojcu Ibbiego znachor zdiagnozował podwyższony cholesterol. Ten poszedł więc do szpitala, zbadać czy jest tak rzeczywiście- i faktycznie, znachor miał rację! Po dwóch tygodniach  stosowania ziołowych leków, znachor znów zbadał ojca Ibbiego i oznajmił, że poziom cholesterolu spadł o jakieś 15%. To samo wykazała późniejsza, druga diagnoza w szpitalu! A my tu, w Europie, wydajemy kupę kasy na jakieś wymyślne maszyny :)

Lekarz, zapodający inspekcję gospodarza

Lekarz, zapodający inspekcję gospodarza

Kozackie kanały!; Saraya

Kozackie kanały!; Saraya

:)

:)

 

You can leave a response, or trackback from your own site.

Leave a Reply