
Mumbai (dawniej: Bombay) to najbardziej zaludnione miasto Indii (14 mln) i drugie pod tym względem na świecie (po Szanghaju). Wjeżdżając pociągiem z Navasari, przez ponad godzinę mijaliśmy slumsy, domy i wielkie osiedla mega wieżowców mieszkalnych. Ciekawszym widokiem były jednak turbo zatłoczone pociągi- mimo wczesnej pory (6 rano), widzieliśmy wagony w których ludzie dosłownie wisieli na zewnętrznej części drzwi. Wyczytaliśmy w przewodniku kilka ciekawostek statystycznych: na milion mieszkańców przypada tu 17 (sie-dem-naś-cie) publicznych toalet, mieszka tu 29000 ludzi na kilometr kwadratowy, przez główny dworzec kolejowy dziennie przewija się 2,5 miliona pasażerów. To tutaj produkuje się najwięcej filmów na świecie- od 1931 roku Bolywood obdarowało świat 68,500 filmami. A wiecie ile ludzi jeździ w godzinach szczytu pociągiem, mogącym pomieścić 1800 osób? 7000! To się nazywa ?Can-Do-Attitude?
Mumbai był jednym z niewielu miejsc, gdzie nie mieliśmy zarezerwowanego noclegu. Ceny są tu najwyższe w Indiach, dlatego przygotowaliśmy się na tęgie poszukiwania. Doszliśmy do dzielnicy, w której było sporo hoteli i rozpoczęliśmy research. Ceny rzadko spadały poniżej 1000RS za pokój, większość miejscówek nie miała okien (w pokojach całkiem ciemno), na szczęście w większości były wiatraki, a za dodatkową opłatą- również klimatyzacja. Największym entuzjazmem napełniło mnie jednak urzeczywistnienie wizji z filmu Być jak John Malkovich- gdy wszedłem do jednego z hoteli, okazało się że właściciel zdecydował się przedzielić 3 piętro na pół, dzięki czemu uzyskał dwa piętra- 2,5 i trzecie. Portier prowadził mnie do pokoju, a ja z głową zgiętą na bok, zastanawiałem się nad komfortem życia w takim miejscu. Fakt, lokalsi są znacznie niżsi, ale i tak musieli się schylać chodząc po korytarzach na tym piętrze. Spytałem wprost portiera, czy nie przeszkadza mu to w pracy- on na to: ?mi nie przeszkadza, a pan przecież przychodzi do hotelu nie po to, żeby stać w pokoju, tylko żeby leżeć na łóżku?.
Ostatecznie, po negocjacjach, zdecydowaliśmy się na pokój za 850 RS dwa budynki dalej. Na suficie wypatrzyłem fajną ciekawostkę- płyty gipsowe produkowała firma Swastika, z fajnym logo i domkiem obok. Jeszcze w Varanasi jedna ze sprzedawczyń dopytywała, czy to prawda że ?swastyka nie jest w Europie tak popularna?. Cóż, można powiedzieć, że na naszym kontynencie, to logo czasy prosperity ma już za sobą
W Mumbai spotkaliśmy się z najwyższymi, jak dotąd, temperaturami w Indiach- pod koniec lutego w dzień jest już ok. 30 stopni. To ogromne miasto było jedynie przystankiem na naszej drodze dalej na południe- do Goa. Poszliśmy więc na nabrzeże, by zobaczyć piękny, odbudowany po zamachach Hotel Taj Mahal, odwiedziliśmy bazary (w tym największy, znajdujący się na północ od dworca kolejowego Chor Bazar) i obczajaliśmy gadżety, które kupimy przed powrotem do Europy. Będąc w tak ogromnym mieście musieliśmy też znaleźć jakiś jedzeniowy wypas- poszliśmy więc do Food Plaza, gdzie spróbowaliśmy nowej dla nas odmiany curry- Mutton Lazeez. Udało nam się namówić właściciela, by zaprowadził nas do kuchni i tam obserwowaliśmy jak kucharz przygotowywał dla nas to cudo!
You can leave a response, or trackback from your own site.