Indie 2010

Michalina i Karol Konkel- Relacja Odpowiednio Przyprawiona!

Witaj na naszym blogu! Miłego podróżowania :) Misia & Karol

16 Mumbai, 12,5 piętro.

Energiczne miasto! Mumbai Energiczne miasto! Mumbai

Mumbai (dawniej: Bombay) to najbardziej zaludnione miasto Indii (14 mln) i drugie pod tym względem na świecie (po Szanghaju). Wjeżdżając pociągiem z Navasari, przez ponad godzinę mijaliśmy slumsy, domy i wielkie osiedla mega wieżowców mieszkalnych. Ciekawszym widokiem były jednak turbo zatłoczone pociągi- mimo wczesnej pory (6 rano), widzieliśmy wagony w których ludzie dosłownie wisieli na zewnętrznej części drzwi. Wyczytaliśmy w przewodniku kilka ciekawostek statystycznych: na milion mieszkańców przypada tu 17 (sie-dem-naś-cie) publicznych toalet, mieszka tu 29000 ludzi na kilometr kwadratowy, przez główny dworzec kolejowy dziennie przewija się 2,5 miliona pasażerów. To tutaj produkuje się najwięcej filmów na świecie- od 1931 roku Bolywood obdarowało świat 68,500 filmami. A wiecie ile ludzi jeździ w godzinach szczytu pociągiem, mogącym pomieścić 1800 osób? 7000! To się nazywa ?Can-Do-Attitude? :)

 

Mumbai, hotel Taj Mahal z historią zamachową

Mumbai, hotel Taj Mahal z historią zamachową

Hej mister, kup pan dmuchanego dąga! Okazja!

Hej mister, kup pan dmuchanego dąga! Okazja!

Brama, którą widzieli wszyscy marynarze, wpływający do Bombay (dziś: Mumbai)

Brama, którą widzieli wszyscy marynarze, wpływający do Bombay (dziś: Mumbai)

Mumbai był jednym z niewielu miejsc, gdzie nie mieliśmy zarezerwowanego noclegu. Ceny są tu najwyższe w Indiach, dlatego przygotowaliśmy się na tęgie poszukiwania. Doszliśmy do dzielnicy, w której było sporo hoteli i rozpoczęliśmy research. Ceny rzadko spadały poniżej 1000RS za pokój, większość miejscówek nie miała okien (w pokojach całkiem ciemno), na szczęście w większości były wiatraki, a za dodatkową opłatą- również klimatyzacja. Największym entuzjazmem napełniło mnie jednak urzeczywistnienie wizji z filmu Być jak John Malkovich- gdy wszedłem do jednego z hoteli, okazało się że właściciel zdecydował się przedzielić 3 piętro na pół, dzięki czemu uzyskał dwa piętra- 2,5 i trzecie. Portier prowadził mnie do pokoju, a ja z głową zgiętą na bok, zastanawiałem się nad komfortem życia w takim miejscu. Fakt, lokalsi są znacznie niżsi, ale i tak musieli się schylać chodząc po korytarzach na tym piętrze. Spytałem wprost portiera, czy nie przeszkadza mu to w pracy- on na to: ?mi nie przeszkadza, a pan przecież przychodzi do hotelu nie po to, żeby stać w pokoju, tylko żeby leżeć na łóżku?.

Mutton (lamb) Laziz

Mutton (lamb) Laziz

Laziz preparation in action

Laziz preparation in action

... mała zamotka na dworcu.

... mała zamotka na dworcu.

Ostatecznie, po negocjacjach, zdecydowaliśmy się na pokój za 850 RS dwa budynki dalej. Na suficie wypatrzyłem fajną ciekawostkę- płyty gipsowe produkowała firma Swastika, z fajnym logo i domkiem obok. Jeszcze w Varanasi jedna ze sprzedawczyń dopytywała, czy to prawda że ?swastyka nie jest w Europie tak popularna?. Cóż, można powiedzieć, że na naszym kontynencie, to logo czasy prosperity ma już za sobą :)

Mumbai, tu się wszystko zaczęło- dziś slumsy, osada rybacka.

Mumbai, tu się wszystko zaczęło- dziś slumsy, osada rybacka.

Nieco bardziej nowoczesne nabrzeże, Mumbai.

Nieco bardziej nowoczesne nabrzeże, Mumbai.

Kuchenni wymiatatacze.

Kuchenni wymiatatacze.

Taxi, sir?

Taxi, sir?

W Mumbai spotkaliśmy się z najwyższymi, jak dotąd, temperaturami w Indiach- pod koniec lutego w dzień jest już ok. 30 stopni. To ogromne miasto było jedynie przystankiem na naszej drodze dalej na południe- do Goa. Poszliśmy więc na nabrzeże, by zobaczyć piękny, odbudowany po zamachach Hotel Taj Mahal, odwiedziliśmy bazary (w tym największy, znajdujący się na północ od dworca kolejowego Chor Bazar) i obczajaliśmy gadżety, które kupimy przed powrotem do Europy. Będąc w tak ogromnym mieście musieliśmy też znaleźć jakiś jedzeniowy wypas- poszliśmy więc do Food Plaza, gdzie spróbowaliśmy nowej dla nas odmiany curry- Mutton Lazeez. Udało nam się namówić właściciela, by zaprowadził nas do kuchni i tam obserwowaliśmy jak kucharz przygotowywał dla nas to cudo!

 

You can leave a response, or trackback from your own site.

Leave a Reply