Indie 2010

Michalina i Karol Konkel- Relacja Odpowiednio Przyprawiona!

Witaj na naszym blogu! Miłego podróżowania :) Misia & Karol

Khajuraho Kandariya Mahadev

Khajuraho Kandariya Mahadev

Do Khajuraho można dojechać taksówką z Jhansi lub Satny, po przesiadce z pociągu. Od niedawna istnieje też możliwość dojechania do Khajuraho pociągiem. Na pewno pociąg przyjeżdża z Agry (pewnie i innych turystycznych miejsc też) na nowo wybudowaną stację :)

Miasteczko jest niesamowite. Niesamowicie cicho, czysto i spokojnie. Mimo, że to jeden z głównych celów turystycznych czułam się tam nadwyraz bezpiecznie.
Spaliśmy w hotelu HARMONY, który gorąco polecamy. Można się zchillować – jest  wewnętrzny ogródek, do którego nie dobiegają odgłosy i tak spokojnych ulic. Obsługa jest miła i pomocna ? pomogli nam wydostać się z tarapatów z taksówkarzem, który żądał od nas za dużo pieniedziędzy za przejazd z Satny.

Fragment kompleksu świątynnego

Fragment kompleksu świątynnego

Wstęp do słynnego kompleksu świątynnego kosztuje 250 RS. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że warto. Choć spodziewałam się odnaleźć te świątynie w buszu, porośnięte bluszczem, a nie na przystrzyżonej trawce ? i tak robią niesamowite wrażenie! Precyzja tych rękodzieł jest porażająca. Aż ciarki przechodzą, gdy się pomyśli, że to ludzka ręka wyrzeźbiła takie cuda. Większość świątyń powstała na cześć boga Wisznu bądź Sziwy, którym mieszkańcy chcieli się oddać w opiekę. Powstały między 950 a 1050 rokiem ? pomyślcie, że w Polsce w tym okresie Mieszko przyjmował chrzest!

U nas, za Mieszka, było mniej luzu

U nas, za Mieszka, było mniej luzu

Świątynie słyną z erotycznych rzeźb pokrywających ich ściany. Wiązało się to ze specyfiką lokalnego hinduizmu. Dynastia Chandelów popierała skrajne sekty tantryczne m.in zwolenników kultu Sześćdziesięciu Czterech Jogiń. W skład ich pobożności wchodziły również rytuały orgiastyczne, zwane mithuna, wiążące się z zawieszeniem uznawanych norm moralnych. Postacie wyrzeźbione są w pozycjach erotycznych, które normalnemu śmiertelnikowi do głowy by nie przyszły :)

Miłosne rzeźby na ścianach!

Miłosne rzeźby na ścianach!

Następnego dnia Karola złapał ?zemstę hindusa?, która nie pozwoliła mu czerpać radości z okolic. Musiał został w łóżku, gdy ja obczajałam, co jeszcze fajnego jest w Khajuraho. Można tam wypożyczyć rower! Za 25 rp na cały dzień. To daje taką wolność. Wskoczyłam więc na dwa kółka i ruszyłam w miasto. Jak zwykle tłum sprzedawców zainteresował się podróżującą samotnie turystką, a ja miałam niesamowitą radochę w kupowaniu, bo na niczym mi nie zależało. Oni się cieszyli, że do nich zawitałam, a ja czułam się jak damulka, gdy mi nadskakiwali.  Wyczaiłam najtańsze oferty, z których skorzystaliśmy później z Karolem.
Cudnie mknie się przez wioskę z wiatrem we włosach. Szczególnie, że jest gdzie pojechać. Niedaleko znajduje się kompleks świątyń dżinijskich, które nie są już tak okazałe jak te hinduistyczne, ale pozwalają dotknąć rytuałów i obrzędów kolejnej religii.

Dżinijski, wschodni kompleks świątyń

Dżinijski, wschodni kompleks świątyń

i dżinijska, rzeźbiona nagość

i dżinijska, rzeźbiona nagość

Dżinizm opiera się na pięciu zasadach: powstrzymanie się od zadawania cierpienia wszelkim istotom żywym, powstrzymanie się od kłamstwa, powstrzymanie się od kradzieży, od cudzołóstwa, od posiadania własności zbędnych. Zasady te podkreślają wielki szacunek wyznawców dżinizmu dla wszystkich istot żywych. Najczęściej dżiniści chodzą ubrani przepasani białą szmatką na wysokości genitaliów, zakrywając usta jej jednym końcem, by przez przypadek nie połknąć jakiegoś owada. Często też noszą ze sobą miotełkę i chodząc zamiatają przed sobą szosę by nie nadepnąć na żadne żywe stworzenie. Dżiniści wierzą w możliwość wyrwania się z kręgu sansary – kołowrotu wcieleń, i osiągnięcia stanu wyzwolenia – mokszy. Liczbę wyznawców dżinizmu ocenia się na ok. 4,5-5 mln (z czego 97-98% mieszka w Indiach)
Wracając zahaczyliśmy o lokalny festyn ? mieliśmy szczęście, bo podobno zdarza się tylko raz w roku! Ogromne targowisko, karuzele i diabelski młyn!

Młyn, że ho ho!

Młyn, że ho ho!

Boski brzuszek

Boski brzuszek

W świątyniach podobnie jak prawie wszędzie w Indiach, tubylcy szukają szansy na zarobek. Zaczepią Cię z różnych powodów, a tylko Twoja intuicja Ci powie, czy po prostu chcą opowiedzieć o swoim kraju, zapytać o Twoje zwyczaje, czy chcą brzydko mówiąc wyrwać od Ciebie parę grosza.
Spotkaliśmy i jednych i drugich. Jednym z tych pierwszych był Kartikey. Zwiedział świątynie ze swoim kumplem, który przyjechał z Punjabu. Zaczęło się od wspólnych zdjęć, do czego powoli się już przyzwyczailiśmy. Ale oni zostali z nami dłużej, zaczęli nam dawać lekcję języka hinduskiego, pokazywali jak się tańczy w Bolywood w środku jednej ze świątyń. I stało się. Zaprosili nas na wesele. Wesele brata. Szansa jak nigdy! Coś niesamowitego! (Pisałam już, że Khajuraho jest niesamowite?!)

Kartikey

Kartikey

Wystroiliśmy się w najlepsze ciuchy, jakie mieliśmy (odbiegało to od polskich standardów ubrań weselnych dość znacznie) i ruszyliśmy do miejscowości odległej o jakieś 50 km od naszego hotelu. Ogarniały nas wątpliwości czy wydać 800 rp na taxi w dwie strony, która miała na nas czekać aż nam się znudzi, czy lepiej przeznaczyć tą kasę na coś innego. Przygoda, przygoda, każdej chwili szkoda! Taxi wybraliśmy po bardzo długich poszukiwaniach najtańszej: wszyscy chcieli 1000rp – bo to daleko, bo w nocy, bo w tamtej miejscowości jest niebezpiecznie itd?

Widok z bocianiego gniazda

Widok z bocianiego gniazda

Polecamy więc kontakt do kelnera z restauracji, który nam pomógł. Restauracja posiada ?bocianie gniazdo?, z którego można obserwować zachód słońca nad świątyniami. Jest tam bardzo romantycznie. Co prawda trzeba za to gniazdko dopłacić 50RS, ale wcale się nie dziwię, że się na to zdecydowali ? podejście czysto biznesowe.

Przedweselna, zadowolona Misia

Przedweselna, zadowolona Misia

Wracając do wesela, przyjechaliśmy ok. 21 do miejscowości, która nazywała się Panna (o ironio!). Kartikey odebrał nas spod hotelu, pod którym się umówiliśmy i zabrał do innego, gdzie jego brat przygotowywał się do ceremonii. Nie tylko on. Było tam z 50 towarzyszących mu mężczyzn. Taki kawalerski wieczór tuż przed weselem. Siedliśmy w kącie, by nie zwrócili uwagi na to, że jesteśmy biali, ani na to, że ja jestem kobietą, ale nie umknęliśmy ich ciekawskim oczkom. Chwilę później siedzieliśmy otoczeni przez hindusów obserwujących nas jak obiekty pozaziemskie. Przyszedł do nas wujek Kartikey?ego, który nam pobłogosławił, a którego stóp dotknęliśmy w wyrazie szacunku. Czas mijał, a my przechodziliśmy z pokoju do pokoju, bo Kartikey to szalony chłopak i chciał nam wszystko pokazać. W międzyczasie Karol zdecydował się ogolić swój zarost ?Clean shave?? ?Clean shave!? Brzytwa w rękach nieznanego Indusa z początku nie wyglądała zbyt przyjaźnie, ale gdy tylko skończył, wyklepał Karolowi twarz, potłukł go w głowę (w ramach masażu oczywiście) i sytuacja znacznie się rozluźniła.

Przejściowa faza, przed ukończeniem clean shave

Przejściowa faza, przed ukończeniem clean shave

Inni mężczyźni się przebierali, uzupełniali rekwizyty np. takie jak broń, naboje. Tak, na tutejszym weselu strzelali. W niebo, co prawda, ale jako córka myśliwego miałam niezłego cykora jak wymachiwali tymi strzelbami na wszystkie strony. Pan młody wsiadł na konia o godzinie 24:00, i w korowodzie ruszyliśmy do Panny Młodej. Szła orkiestra, chłopcy z lampionami na głowach i my tańczący pomiędzy lampionami. Na końcu kuń z przestraszonym młodzieńcem. Dotarliśmy na miejsce a tam wielki namiot z krzesłami ustawionymi jak na konferencję, dalej żadnej damy, ale za to pełno pysznego jedzenia. Byliśmy tam do 2 w nocy i nic się nie zmieniło. Nie było kolorowych sari. Nie było tańców. Nie było Bolywood. Kobiety znajdowały się w osobnym namiocie i dopiero po jakimś czasie pan młody mógł zobaczyć swoją oblubienicę. Było inaczej niż się spodziewaliśmy, a mimo to, było to niepowtarzalne przeżycie.

Następnego dnia jechaliśmy do Jhansi by udać się do Agry, gdzie znajduje się sławny Taj Mahal…

 

You can leave a response, or trackback from your own site.

Leave a Reply